piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 4.

-Chyba sobie żartujesz - krzyknęłam.
-Tak będzie najlepiej.
-Nic nie będzie lepiej. Sytuacja znowu się powtarza. Stracimy kontrakt. Nie chcę, żebyś wyjeżdżał - nie mogłam opanować łez.
-Nie płacz, proszę.
    Podszedł do mnie i przytulił. W jego ramionach czułam się bezpiecznie. Dłonią delikatnie głaskał moje włosy.
Jak wyjechać? Nie chcę, żeby wyjeżdżał, ale też nie mogę mu zniszczyć marzeń, jeśli takie ma.
-Nie mogę Ci zniszczyć marzeń. Jeśli jest taka potrzeba, to nie mogę Cię zatrzymać.
-Nigdzie nie pojadę, jeśli o to poprosisz. Jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham Cię - ponownie przyciągnął mnie do siebie.
-Kocham Cię - powiedziałam cicho, ledwie dosłyszalnie.
    Wyswobodziłam się z uścisku Niemca. Popatrzyłam mu w oczy, aby następnie zerknąć na jego usta. Powoli zbliżyłam się i złożyła na nich delikatny pocałunek. Götze był oszołomiony. Nie mógł w to uwierzyć.
-Czy Ty... Czy Ty mnie pocałowałaś? - nie dowierzał.
-Mogę to zrobić jeszcze raz - przygryzłam wargę.
    Ponownie zbliżyłam się do piłkarza i go pocałowałam. Tym razem pewniej. Oddawaliśmy sobie każdy pocałunek, każdą czułość.
-Boję się, że się obudzę - uśmiech, który miał na twarzy, ledwo pozwalał mu mówić - kocham Cię, czy to oznacza, że...
-Tak - nie pozwoliłam mu dokończyć.
    Zamknął mi usta czułym pocałunkiem. Nie mogę się bać z nim być. Kocham go. Ufam mu i wiem, że mnie nie skrzywdzi. Nagle drzwi się otworzyły, a w futrynie stał Łukasz. Oderwaliśmy się od razu od siebie.
-Znowu zaczynasz? - słowa te skierował do Niemca - zostaw ją w spokoju.
-Łukasz - przerwałam mu.
-Co?
-Wyjaśnię Ci to później.
-Ale on wychodzi.
-Nie.
-Tak - podniósł znowu głos.
-Spokojnie, jutro się spotkamy, pa - pocałował mnie w policzek i już go nie było.
-Mów.
-Nie musisz się drzeć.
    Opowiedziałam mu wszystko. Lekko się uspokoił i poszedł do Ewy, a do mnie przyszła Sara. Była już wykąpana i wskoczyła na moje łóżko.
-Oglądamy bajkę? - zapytała.
-Jasne, chodź tu - poklepałam miejsce obok.
    Włączyłam 'Pingwiny z Madagaskaru' i wyszłam do łazienki, aby się odświeżyć. Wróciłam już przebrana do Sary. Ta siedziała już pod kołdrą, a na nóżkach trzymała miseczkę z truskawkami. Usiadłam obok niej i wzięłam laptopa Łukasza na kolana. Do ręki wzięłam telefon i napisałam SMS-a do Mario, w którym przeprosiłam go za Łukasza. Na odpowiedź długo czekać nie musiałam.

ROZUMIEM GO. POROZMAWIAM Z NIM I WSZYSTKO BĘDZIE OK. NIE PRZEJMUJ SIĘ. KOCHAM CIĘ :-*

    Uśmiechnęłam się i szybko odpisałam.

JA CIEBIE TEŻ :-*

    Jeden odcinek bajki dobiegł końca, więc włączyłam kolejny. Kiedy zerknęłam po pewnym czasie na córkę mojego brata, ona już spała. Wyłączyłam serial animowany. Weszłam jeszcze na kilka stron oraz odpisałam Götze na kolejną wiadomość. Wyłączyłam laptopa i dołożyłam go na bok. Położyłam się i zamknęłam oczy.

***

    Już troszkę ponad miesiąc, odkąd mieszkam w Dortmundzie. Chciałam się wyprowadzić, ale mi na to nie pozwalają. Ze wszystkimi mam taki sam kontakt, jak zanim wyjechałam. Z Mario układa nam się bardzo dobrze. Pomiędzy nim, a moim bratem wszystko w porządku. Z Mikim się zaprzyjaźniłam.
Właśnie siedziałam w salonie z Götze. Rodzinka Piszczków wybrała się na wycieczkę z rodziną Błaszczykowskich. Za oknem świeciło słońce, było gorąco. Mieliśmy czerwiec. Chłopcy mieli wolne. Leżeliśmy rozłożeni na kanapie. Był taki upał, że można się było ugotować. Mario już dawno chodził bez koszulki. W rękach trzymaliśmy szklanki z napojami, które do połowy wypełnione były kostkami lodu. A mogliśmy jechać nad wodę. Teraz to się nawet Mario nie chcę z kanapy podnieść.
-Kochanie, przynieś mi lodu - zaśmiał się.
-Sam nie możesz? - wystawiłam mu język i podniosłam się z siedziska.
    Ruszyłam do kuchni. Kiedy już w niej byłam, otworzyłam lodówkę i z zamrażarki wyciągnęłam opakowanie z kostkami lodu. W głowie już miałam plan jak schłodzić mojego chłopaka. Wróciłam do salonu. Götze siedział wpatrzony w telewizor, w którym był jakiś film. Lód, który trzymałam w ręce rzuciłam na nagi tors mężczyzny. Jego reakcja była bezcenna. Od razu podniósł się z miejsca. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Piłkarz patrzył na mnie wzrokiem zabójcy, a raczej gwałciciela, co doprowadzało mnie do jeszcze większego rozbawienia. Podszedł do mnie i podniósł, a następnie położył na kanapie i usiadł delikatnie na moich nogach. Pochylił się nade mną i pocałował. Oddawałam każdy jego pocałunek, niestety on chciał tylko odwrócić moją uwagę. Podczas naszej czułości sięgnął ręką po woreczek z kostkami lodu. Podciągnął moją koszulkę, a mnie przeszły okropne zimne dreszcze. No tak, położył mi lód. Pisnęłam cicho, a on jedynie posłał mi chytry uśmieszek. Chciałam wstać, ale było to niemożliwe, ponieważ piłkarz na mnie siedział. Nawet nie mogłam pozbyć się zimnych kostek, bo uniemożliwiał mi to trzymając moje ręce. Woda, woreczka zaczęła wpływać po moim brzuchu.
-Kotku, weź to, proszę - zrobiłam maślane oczka.
-Emm... Nie - zaśmiał się.
-Mario, noooo. Zabierz to!
-Emm... Nie.
-Dobra - wkurzyłam się już.
-No nie gniewaj się Skarbie - nachylił się nade mną i musnął moje usta. Nie potrafiłam się oprzeć jego pocałunkom. Nawet nie wiem, kiedy to ja znalazłam się nad nim. Jego ręce błądziły po moim ciele, a moje po jego umięśnionym torsie. Poczułam jego ręce pod bluzką. Teraz nawet nie przeszkadzał nam lód, który dotykał naszych ciał. Chwilę tę przerwał mój telefon, który wydawał z siebie dźwięk oznaczający, że ktoś do mnie dzwoni.
-Nie odbieraj - wymruczał mi do ucha.
-A jak to coś ważnego?
    Sięgnęłam po telefon. Dodzwonić się do mnie próbowała Anita. Przeciągnęłam palcem po ekranie i siadając przyłożyłam urządzenie do ucha.
-Tak?
-Hej, mam do Ciebie sprawę - mówiła zapłakanym głosem.
-Co się stało? Czego płaczesz?
-Mogłabym się u Ciebie zatrzymać?
-No jasne, ale co się stało?
-Harry mnie zdradził. Muszę kończyć, pa.
-Pa, zadzwoń jak będziesz w Dortmundzie.
    Jak on mógł ją zdradzić? Przecież wyglądali na szczęśliwą parę. Anita mówiła, że ostatnio było gorzej, ale się wszystko poprawiło. Nie mogłam się skupić, ponieważ Niemiec składał pocałunki na mojej szyi.
-Coś się stało? - wymruczał.
-Harry zdradził Anitę, dzisiaj powinna tu być.
-Nie lubiłem go.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
    Wróciliśmy do oglądania filmu. Napisałam do Łukasza, aby go poinformować, iż moja przyjaciółka zatrzyma się u nas.
    Na dworze pogoda zaczęła się zmieniać. Słońce spokojnie siedziało za chmurami i nawet nie miało ochoty zza nich wychodzić. Niebo nie było już tak błękitne jak przedtem. Zmieniło ono kolor na ciemny odcień niebieskiego. Lada chwila można się było spodziewać deszczu.
    Kilka godzin temu dostałam wiadomość od Anity, w której uprzedziła mnie, że powinna być o 18:00. Zerknęłam na telefon, aby zobaczyć, która godzina. Na wyświetlaczu widniała 17:20. Podniosłam się z kanapy i skierowałam się do kuchni, w której przebywał mój Mario. Przygotowywał już powoli kolację. Chciałam mu pomóc, ale mi na to nie pozwolił. Podeszłam do niego i przytuliłam się do jego pleców. Położył swoje dłonie na moich rękach, które trzymałam na jego brzuchu. Obrócił mnie w swoją stronę, a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową.
-Kocham Cię - podniosłam głowę ku niemu.
-Też Cię kocham, Skarbie - jeszcze mocniej mnie do siebie przyciągnął - jedziemy?
-Tak, chodź.
    Złapałam go za rękę i splotłam nasze palce razem. Wzięliśmy potrzebne rzeczy i wyszliśmy z domu. Kiedy byliśmy już przy aucie, Mario zatrzymał mnie i oparł o maskę samochodu. Przybliżył się do mnie i delikatnie musnął moje usta.
-Buzi. Chcę buzi - zaśmiał się - daj mi buzi.
    Położyłam ręce na jego policzkach, a on od razu przysunął się do mnie. Dotknęłam ustami jego ust i się oderwałam, aby po chwili ponownie dotknąć po raz kolejny jego warg. Zatraciliśmy się w pocałunku.
-Jedziemy - przerwałam pocałunek.
    Wsiedliśmy do samochodu i zapięliśmy pasy. Ręka Götzego znalazła się na mojej nodze, a dokładniej na udzie.
-Dokończymy później? - zapytał, uśmiechając się przy tym zniewalająco.
-Kiedy później?
-No na przykład w nocy - poruszał zabawnie brawami.
-Odpada.
-Będziemy sami. Łukasz zostaje tam nad wodą.
-Kochanie, Anita będzie - kiedy to powiedziałam spojrzał na mnie, robiąc maślane oczka - zobaczymy.
-Czyli tak - zaśmiał się.
-Tego nie powiedziałam - wystawiłam mu język.
-Ale to wiem - zaśmiał się.
    Jechaliśmy jeszcze chwilę i byliśmy na miejscu. Wyszłam z auta i stanęłam obok ławki. Niedaleko niej stało kilku mężczyzn, którzy się na mnie patrzyli. Kiedy Mario ich zauważył od razu znalazł się przy mnie i posłał dziwne spojrzenie do kilku chłopaków, co mnie rozbawiło. Złapał mnie za rękę i weszliśmy do środka. Długo czekać nie musieliśmy. Moja przyjaciółka po chwili znalazła się obok mnie i wpadłyśmy sobie w ramiona. Tak dawno jej nie widziałam. Przywitała się również z moim chłopakiem i wsiedliśmy do samochodu.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Hej :3
Jak Wam się podoba rozdział? :D
Kolejny już za kilka dni :P
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia :)
Pozdrawiam <3

7 komentarzy:

  1. Cudne opowiadanie czekam na dalszą część ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. http://dortmunder-junge2.blogspot.com/ zapraszam zostaw po sobie ślad .
    rozdział cudo !

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski czekam na nn ;) pozdrawiam ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ta sielanka pomiędzy nimi. To takie słodkie :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na kolejny rozdział
    www.new-life-with-you-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. cudo :)
    tak słodko *.*
    już chcę kolejny rozdział :D
    weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Next:) boski rozdział

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zawsze wspaniały. nominowałam cię do Liebster Award. Szczegóły na: http://corka-trenera-story.blogspot.com/2014/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń