niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 3.

    Obudziłam się ponieważ poczułam, że ktoś skacze po moim łóżku. To była Sara. Nie dawała spać.
-Sarcia, nie budź cioci - Ewa wzięła córkę na ręce.
-Ale Tata mi kazał - usprawiedliwiła się.
-Już wstaję - powiedziałam.
    Obie wyszły z pokoju zostawiając mnie w nim samą. Przeciągnęłam się i uderzyłam ręka o szafkę nocną. Przeklinając ją w duchy, niechętnie podniosłam się z łóżka. Usiadłam i stopy położyłam na dywanie. Zrezygnowana rzuciłam się ponownie na łóżko. Minęło kilka minut i ponownie podniosłam się do pozycji siedzącej. Tym razem już zebrałam się w sobie, zabrałam spodenki oraz koszulkę z szafy i ruszyłam do łazienki, aby się odświeżyć. Wysuszyłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż oraz się ubrałam. Przejrzałam się w lusterku i wróciłam do swojego pokoju. Zabrałam telefon i poszłam do kuchni, gdzie siedziała cała rodzinka. Przywitałam się i zasiadłam do stołu, na którym było wszystkiego po trochu. Każdy znalazł coś dla siebie. Nie byłam głodna, więc zrobiłam sobie pół bułeczki i na to nałożyłam serek biały. Śniadanie minęło w miłej, rodzinnej atmosferze. Zaraz po posiłku pojechałam z Łukaszem na jego trening. W duchu cieszyłam się jak mała dziewczynka, która dostała to czego tak pragnęła. Wsiedliśmy do auta i przy muzyce oraz śpiewach dotarliśmy pod ośrodek, w którym odbywają się treningi. Wysiedliśmy i skierowaliśmy się do środka. Byłam tu wiele razy, ale w tym sezonie jeszcze ani razu nie odwiedziłam ośrodka treningowego. Mój brat pobiegł do szatni się przebrać, a ja usiadłam na trawie, czekając na resztę. Znałam się z wszystkimi, np z drobnymi wyjątkami. Słońce swoimi promieniami okalało moja skórę. Było bardzo ciepło, na termometrach widniało na pewno 27 stopni. Usłyszałam czyjeś kroki, a kiedy otworzyłam oczy ujrzałam Mario, który stał nachylony nade mną, gotowy mnie pocałować.
-Witam - jego usta przywarły do moich.
    Szybko go od siebie odepchnęłam, mimo, że chciałam czuć jego usta na swoich. Mówiłam mu, żeby dał mi czas. Powiedział, że poczeka tyle ile będzie trzeba. Przepraszam bardzo, ale chyba nie myślał, że tak będę się z nim witać. Kocham go, ale nie miałam z nim kontaktu przez taki długi czas. Ufam mu, ale to za szybko. Mario popatrzył na mnie wzrokiem pełnym nienawiści i złości. Kopnął piłki, które leżały obok nas. Musiał je przynieść, bo wcześniej ich tu nie było. Odszedł ode mnie szybko, kopiąc wszystko co stanęło na jego drodze, m.in. były to pachołki, tyczki itp. Chłopcy wyszli na boisko i ustawili się w szeregu. Po chwili Mario dołączył do klubowych kolegów. Ciągle na mnie patrzył, lecz nie był to taki wzrok jak zawsze, ten był przepełniony wrogością. Nie powiem, zrobiło mi się dziwnie.
-Panowie. Tak jak zawsze, teraz rozgrzewka, potem kilka kółeczek, parę ćwiczeń i na koniec gierka - wygłosił Klopp.
-Tak jest - odpowiedzieli chórem.
-Macie chwilę czasu, ale tylko chwilę - powiedział trener - witaj Natalia - posłał mi ciepły uśmiech.
-Dzień dobry trenerze - odpowiedziałam.
-Natalia - zjawił się przy mnie Mats - chodź tutaj - przytulił mnie.
-No hej - przywitałam się.
    Hummels objął mnie ramieniem i podeszliśmy do chłopaków. Henrikh, Sokratis i Pierre, to jedyni, z którymi się nie znam. Staliśmy już z nimi, a ja ciągle czułam na sobie wzrok Mario. Gdyby mógł zabijać spojrzeniem, to Mats już by nie żył.
-No to tak. Natka, poznaj Mikiego, Papę i Aubę. Chłopcy, to jest Natalia - przedstawił nas sobie Robert.
-Hej, miło poznać - uśmiechnął się i puścił mi oczko Mkhitaryan.
-Mi również - odwzajemniłam uśmiech.
    Przywitałam się z 'nowymi' znajomymi i ze 'starymi'. Götze nadal patrzył na mnie jednym i tym samym wzrokiem. Natomiast na piłkarzy, którzy ze mną rozmawiali, bądź na mnie patrzyli od razu próbował zabić spojrzeniem, niczym Bazyliszek. Odeszłam na ławkę, na której siedział Jürgen i notował coś na kartce. Chłopcy robili już piąte okrążenie, czyli byli w połowie. Nim się obejrzałam, oni już wykonywali ćwiczenia. Dzisiaj trening miał być krótszy, o wiele krótszy. Minęły dwie godziny odkąd tu jestem. Jeszcze tylko 30 minut mini meczu i są wolni.
Widziałam jak Miki często na mnie zerka, przez co Mario go sfaulował. Jednak to nic wielkiego i od razu się podniósł. Kolejna sytuacja i znowu faul tych samych mężczyzn. Tak samo było podczas kolejnej akcji. Götze tym razem dostał reprymendę od trenera, ponieważ jego wejścia były ostre. Klopp kazał się obu pomocnikom przebrać i wracać do domu.
Wychodząc z szatni podszedł do mnie Miki, a Mario usiadł na ostatnim siedzeniu.
-Natalia, mógłbym Cię wyciągać do kawiarni? Na lody? - zaproponował Ormianin.
-Może - zaśmiałam się.
-Dzisiaj o 17:00 po Ciebie przyjdę. Muszę już lecieć, pa - posłał mi uśmiech i puścił oczko.
-Pa.
    Mario nadal siedział na samym końcu krzesełek. Spojrzałam na niego. Podpierał rękoma głowę i wpatrywał się w piłkę. Odwrócił głowę ku mnie. Popatrzył na mnie z wyrzutem. Wstał i przysiadł się bliżej mnie.
-Dlaczego się zgodziłaś z nim wyjść? - zapytał.
-A dlaczego miałabym się nie zgodzić?
-Mówiłaś, że też mnie kochasz - podniósł głos.
-Bo Cię kocham kretynie.
-To, dlaczego z nim wychodzisz?
-To tylko znajomy, kolega.
-Od tego się zaczyna.
-Mario.
-No co?
-Natalia - usłyszałam głos Łukasza - chodź, weźmiesz klucze do auta i moją torbę - wyszczerzył się.
    Trening się skończył i chłopcy szli do szatni. Poszłam za nimi, a kiedy już weszłam po torbę, to połowa była bez koszulek.
-Uuuu - zaśmiałam się.
-Zamknij oczy - usłyszałam głos Piszczka.
    Wzięłam tylko klucze i wyszłam. Na korytarzu stał Mario, który był oparty o ścianę. Kiedy wyszłam on ruszył za mną.
-Poczekaj, Natalia.
    Zatrzymałam się i oparłam o ścianę. Götze do mnie podszedł.
-Proszę, bądźmy razem. Daj nam szansę.
-To zbyt szybko. Nie rozmawialiśmy ze sobą taki czas.
-A może Tobie podoba się po prostu Henrikh? - zdenerwował się.
-Mario.
    Nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, ponieważ zamknął mi usta pocałunkiem. Nie chciałam się od niego odrywać, ale musiałam. Nie przerywając pocałunku, oparł ręce o ścianę. Chciałam go od siebie odepchnąć, ale był silniejszy ode mnie. Udało mi się od niego oderwać, kiedy drzwi się otworzyły, ale jemu to nie przeszkadzało, aby ponownie mnie pocałować. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, aby go odepchnąć, lecz to nic nie dało. Niemiec przytrzymał moje ręce. Wreszcie udało mi się od niego oderwać, ale to nie była moja zasługa, tylko mojego brata. Odciągnął ode mnie mężczyznę. Już miał podnosić rękę, aby go uderzyć, ale Kuba go odciągnął. Ruszyliśmy do auta. Przez drogę nikt się nie odzywał. Oparłam głowę o szybę i samotna łza spłynęła po moim policzku. Nie poznaje Mario. Boję się, że gdyby nie Łukasz to mogłoby się to gorzej skończyć. Nawet nie chcę o tym myśleć. Wjechaliśmy na podjazd i wyszliśmy z samochodu. Skierowaliśmy się do drzwi, które po chwili zamknęły się za Łukaszem.
-Natalia, czego się z nim całowałaś?
-Zacznijmy od tego, że nie dałam rady go odepchnąć.
-Co Ty mówisz?
-Ciężko odepchnąć osobę, która Cię trzyma. Łukasz, ja nie chciałam, nie teraz.
-Jasne - prychnął.
    Zdenerwowana ruszyłam po schodach do swojego pokoju. Otworzyłam je i szybko znalazłam się obok łóżka, na którym od razu się położyłam. Nie wiem co się ze mną działo. Kocham go.
    Obudziła mnie Ewa, która weszła do pokoju.
-Nie chciałam Cię obudzić - usiadła na łóżku.
-Nic się nie stało, która godzina?
-16:40, a co?
-Na 17:00 jestem umówiona z Mikim - zerwałam się.
-Natalia, co się stało na treningu.
-Ewka, mogę Ci to powiedzieć jak wrócę?
-Dobrze - posłała mi uśmiech, po czym wyszła zostawiając mnie samą.
    Ruszyłam do szafy i zabrałam z niej ubrania, po czym wyszłam do łazienki. Miałam bardzo mało czasu, więc najszybciej jak to tylko możliwe, odświeżyłam się, ubrałam oraz pomalowałam. Gotowa ruszyłam do salonu, w którym siedział Ormianin.
-Gotowa?
-Tak.
    Wyszliśmy z domu. Mkhitaryan otworzył mi drzwi do swojego auta, po czym je zamknął i usiadł na miejscu kierowcy. Rozmawiając w samochodzie dotarliśmy do kawiarni. Wystrój był bardzo ładny. Taki ciepły. Usiedliśmy przy stoliku. Po chwili podeszła do nas młoda kelnerka, więc złożyliśmy zamówienia na lody. Długo czekać nie musieliśmy i już po chwili dostaliśmy nasze desery.
    Czas minął nam w bardzo miłej atmosferze. O 18:30 piłkarz odwiózł mnie pod dom. Pożegnaliśmy się, a ja weszłam do domu. Na podjeździe zobaczyłam auto Mario. Westchnęłam i otrzymałam drzwi. W korytarzu przywitała mnie Ewa. Weszłyśmy do kuchni, a ja szybko opowiedziałam jej co się zdążyło na treningu. Żona Łukasza nie mogła w to uwierzyć. Uprzedziła mnie, że Götze czeka na mnie w pokoju.
Wchodziłam niepewnie po schodach, a kiedy znalazłam się przy mojej sypialni, delikatnie nacisnęłam klamkę. Weszłam do środka. Na łóżku siedział Niemiec, ale kiedy mnie usłyszał zerwał się z miejsca.
-Natalia.
-Co to miało być?
-Ja.. Ja.. Ja przepraszam. Natalia, przepraszam. Nie wiem co się ze mną dzieje. Nie potrafię się opanować, żeby nie być blisko Ciebie. Żeby Cię nie pocałować. Nie chcę Cię ranić, więc zniknę z Twojego życia. Wyjadę do Monachium. Będę tam grał dla Bayernu.


♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Hej :3
Co tam? :D
Jak Wam się podoba rozdział?
Kolejny już za kilka dni ;p
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia. To daje ogromnego kopa do dalszego pisania :)
Pozdrawiam.

5 komentarzy:

  1. Matko genialny rozdział. Czekam na nexta. Pozdrawiam. Mam nadzieję że Natalia się opanięta i da szanse Mario.

    OdpowiedzUsuń
  2. fantastyczny,opowiadanie zaczyna sie rozkrecać;))

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdzial super czekam na nastepny..

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem zaskoczona nachalnością piłkarza. Zobaczymy co z tego wyniknie, ale takim zachowaniem razi do siebie dziewczyne. To moje zdanie, ale w sumie Ty tu jesteś reżyserem. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow SUPER !! czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń