czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 11.

    Od naszego ślubu minął już rok. Nasz synek ma już 15. miesięcy. Przygotowywałam właśnie śniadanie dla rodziny. Przy stole siedział Mario z Alankiem na kolanach. Mojemu mężowi postawiłam talerz z jajecznicą, a sama wzięłam małego na kolana, aby go nakarmić. Piłkarz utrudniał mi to, ponieważ rozśmieszał dziecko.
-Mario, przestań. Daj mi go nakarmić.
-No dobrze.
    Długo nie wytrzymał i znowu zabrał się za rozpraszanie Alana. Wkładałam ostatnią łyżeczkę z papką do buzi malucha. Nie połknął jej jednak, ponieważ wylądowała ona na twarzy jego taty. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, Leo również się cieszył z tego co zrobił. Mina Mario była bezcenna. Wytarł twarz i poszedł otworzyć drzwi, do których się ktoś dobijał.

*Mario*
    Rozbawiałem synka dopóki jego śniadanie nie wylądowało na mojej twarzy. Jeszcze bardziej się cieszył, niż jak wtedy, gdy go rozśmieszałem. Wytarłem twarz i ruszyłem do drzwi. Otworzyłem je, a przede mną ujrzałem Ann. Moją byłą dziewczynę.
-Nie spodziewałeś się mnie? - zaśmiała się ironicznie.
-Co tu robisz?
-Mamo, kto to? - usłyszałem dziecięcy głos.
    Dopiero teraz zobaczyłem małą dziewczynkę, która stała obok kobiety.
-To Twój tatuś. Teraz z nim zamieszkasz - wstawiła walizki do korytarza.
-Jak tata? - zdziwiłem się.
-Nie pamiętasz? - zaśmiała się.
-To było 3 lata temu, a ona wygląda na 5 lat.
-Jedna noc po imprezie i jest dziecko. Ona zniszczyła mi życie. Musiałam zrezygnować na chwilę z modelingu. 9. miesięcy z brzuchem chodziłam.
-Czego mi nic nie powiedziałaś?
    Do holu weszła Natalia z Alanem na rękach.
-Poznaj córkę moją i Mario - zwróciła się do mojej żony - teraz to Ty będziesz jej mamą. Ja jej nie chcę.
-Jak tak o niej możesz mówić? To Twoja córka - odpowiedziała Natalia.
-Nie, ona jest najgorszym co mnie spotkało. Gdybyś wiedział, że masz dziecko, to byś ze mną był? - kolejny raz zaśmiała się ironicznie.

*Natalia*
    Mario ma dziecko, o którym nie wiedział? Wyszłam od razu, kiedy Ann zapytała Mario, czy by z nią był. Starałam się uśpić Alana. Po chwili mi się to udało i delikatnie włożyłam go do łóżeczka. Mario wpadł do pokoju.
-Natalia, kocham tylko Ciebie. Nie znaliśmy się wtedy. Po tej imprezie Cię poznałem. Przyjechałaś z Łukaszem do Kuby. Kocham Cię. Proszę Cię, pomóż mi. Ona płacze.
-Mario, spokojnie. Kocham Cię.
    Złapałam go za rękę i razem zeszliśmy na dół. Na kanapie siedziała mała dziewczynka i płakała. Podeszłam do niej i kucnęłam przed nią. Popatrzyła na mnie zapłakanymi oczami i pociągnęła noskiem.
-Hej. Jestem Natalia, a Ty?
-Nadia.
-Nie płacz - przytuliłam ją.
-Kim jesteś?
-Żoną Twojego taty.
-A pokochasz mnie?
    Zatkało mnie. Popatrzyłam na Mario i odpowiedziałam.
-Oczywiście.
    Przez najbliższe godziny Götze poznawał się ze swoją córką. Kiedy ja robiłam kolację, oni siedzieli z Alanem. Ten widok był niesamowity. Nadia bawiła się z ojcem i bratem. Ta mała od razu mnie 'kupiła'. Chcę być dla niej mamą. Uśmiech na jej twarzy pokazywał, że nie była zżyta z Ann. Czas spędzała na początku z babcią, a potem miała co chwile inne nianie. Nakryłam do stołu i zawołałam wszystkich na posiłek. Dziewczynka bardzo się otworzyła. Opowiadała o sobie, mówiła co lubi. Po zjedzonej kolacji posprzątałam i z synkiem na rękach usiadłam obok Nadii. Była wpatrzona w niego jak w obrazek. Mario posadził córkę na kolanach i mnie przytulił.
-Mogę go potrzymać? - zapytała.
    Mario ułożył ręce pod rączkami dziewczynki, aby jej pomóc, więc położyłam na nich dziecko. Ten widok okropnie rozczulał. Zrobiłam im zdjęcie i ustawiłam na tapetę. Poszłam przygotować łóżko w pokoju gościnnym, a kiedy wróciłam do salonu, to nikogo w nim nie zastałam. Wróciłam na górę i usłyszałam głosy z pokoju dziecięcego. Otworzyłam drzwi i zastałam ojca z córką, którzy stali obok łóżeczka, w którym leżał nasz syn. Poszłyśmy do łazienki, gdzie dziewczynka miała się wykąpać i umyć zęby. Kiedy byłyśmy już w pokoju gościnnym, Nadia złapała mnie za rękę.
-Nie bądź zła na tatę - przytuliła się do mnie.
-Nie jestem na niego zła - zaśmiałam się.
-Mogę mówić do Ciebie mamo?
-Oczywiście - ponownie zatkało mnie jej pytanie.
-Moje panie, pora spać - stwierdził Mario - Naduś, kładź się. Przeczytać Ci bajkę?
-Tak - ucieszyła się - mama mi nigdy nie czytała - złapała nas za ręce.
    Usłyszałam płacz dziecka, więc pożyczyłam słodkich snów Nadii i ucałowałam ją w czoło. Będąc już w pokoju Alana, wzięłam go na ręce i starałam się go uśpić. Po około dziesięciu minutach mi się to udało, więc ponownie włożyłam go do łóżeczka i wyszłam. Skierowałam się do łazienki, aby wziąć szybki prysznic. Zapomniałam zabrać ze sobą ubrania, więc założywszy bieliznę, skierowałam się do sypialni. Byłam pewna, że Mario czyta jeszcze Nadii. Weszłam do pomieszczenia i od razu podeszłam do szafy, aby założyć spodenki i bokserkę. W lustrze zobaczyłam mojego męża, który leżał na łóżku. Czułam jego wzrok na sobie. Chciałam ubrać koszulkę, ale uniemożliwił mi to Niemiec. Położył ręce na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. Momentalnie poczułam jego usta na swoich. Nasze pocałunki stawały się coraz namiętniejsze. Piłkarz położył mnie na łóżku, a ja poczułam ciężar jego ciała na sobie, lecz mi to w ogóle nie przeszkadzało. Przerwałam pocałunek.
-Dopiero byłeś zmęczony - zaśmiałam się.
-Na to nigdy nie jestem zmęczony - pocałował mnie.
-A dzieci?
-Śpią.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
    Wróciliśmy do przerwanej czynności, a dalej... dalej to już chyba wiadomo.

*kilka miesięcy później*
   Od zamieszkania z nami Nadii minęło osiem miesięcy. Ann nie daje znaku życia. Nie dzwoni, nie pyta o córkę, nic. Nasz synek skończył już dwa lata. Rośnie jak na drożdżach. Dzieci są podobne do Mario. Spędzaliśmy czas na podwórku i kopaliśmy piłkę.
-Tato, będziemy grać cały czas? - zapytała mała brunetka.
-Oczywiście.
-Super.
    Nasza córka się ucieszyła i dalej biegała za piłką, którą bawił się Mario. Po chwili Nadia sama biegała za futbolówką, a piłkarz chodził za niezdarnie biegający Alanem.
-Będzie z niego piłkarz, jak nic - zaśmiał się mężczyzna.
-Po tatusiu - odpowiedziałam.
    Przed domem zatrzymał się samochód i wysiadł z niego Łukasz. Przywitał się i usiadł na ławce obok mnie.
-To zabieram dzieci - zaśmiał się mój brat.
-Gdzie? - zdziwiłam się.
-Ja Ci to wyjaśnię - podszedł Mario z uśmiechem na ustach - o 20:00 jestem po moje dzieciaki.
-Spoko. Naduś, Alan - po chwili go nie było.
-Co to miało znaczyć? - zaśmiałam się.
-Chciałem Cię gdzieś zabrać. Jutro nam się kończy urlop - odpowiedział.
    Usiadłam na stoliku i patrzyłam na męża, który wykonywał różne triki piłką. Uwielbiam patrzeć na sztuczki, wykonywane piłką. Po chwili podszedł do mnie i pocałował.
-To co robimy? - zapytał.
-Kawiarnia obok parku? Tam są te dobre lody - rozmarzyłam się.
-Czyli mam rozumieć, że chcesz tam pójść?
-Mhm - zamruczałam i pocałowałam go w policzek.
    Po chwili siedzieliśmy w aucie i byliśmy w drodze do kawiarni. Na miejscu zamówiliśmy lody i kiedy zjedliśmy to poszliśmy do parku. Usiedliśmy przytulni do siebie na ławce. Straciliśmy poczucie czasu. Zbliżała się godzina 20:00, więc ruszyliśmy do domu państwa Piszczków. Porozmawialiśmy chwilę i wróciliśmy z dziećmi do domu.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Hej <3
Co myślicie o tym rozdziale? Jest to już ostatni rozdział, za kilka dni pojawi się epilog :c
Zdecydowałam się pisać bloga o Marco Reusie, już niedługo podam link do nowego opowiadanie :)
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze! <3
Pozdrawiam! <3

5 komentarzy:

  1. Super rozdział cieszę się, że Natalia tak przyjęła Nadię, serdecznie pozdrawiam i czekam na bloga o Reusie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże, jak można traktować dziecko tak przedmiotowo? Straszne..
    Dobrze jednak, że Mario i Natalia ją przygarnęli.
    Szkoda, że już koniec opowiadanie :(
    Czekam na to o Marco!! :)
    Pozdrawiam!! ;**
    P.S U mnie pojawił się nowy rozdział. Zapraszam:
    http://milosc-z-pilka-w-tle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. nie spodziewałam się pojawienia Ann... o.O
    juk można tak potraktować własne dziecko?
    dobrze, że Natalia wszystko zrozumiała i przygarnęli małą :)
    na prawdę szkoda, że tak szybko to kończysz :'(
    ale skoro zaczynasz piszać następny blog... :D
    weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :)) Jak można traktować tak własne dziecko...:/
    Dobrze, że Natalia i Mario przygarnęli Nadię. Pokochali ją od razu i pokazali jej prawdziwą, kochającą się rodzinkę do której teraz należy ;3
    Szkoda, że już koniec :( Czekam na następne opowiadanie :)
    Zapraszam do mnie i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń