sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 10.

    Odkąd Natalia i Alan wrócili do domu minęły trzy miesiące. Nie potrafię opisać tego jaki jestem szczęśliwy. Patrzyłem na moją narzeczoną. Leżała przytulona do mnie. Kosmyki włosów opadały na jej delikatnie uśmiechniętą twarz. Usłyszałem płacz dziecka. Nie chcąc, żeby obudziła się Natka, wyszedłem cicho z łóżka i ruszyłem do pokoju mojego synka. Otworzyłem drzwi i podszedłem do łóżeczka. Oczy malucha od razu zwróciły się ku mnie. Jego malutkie rączki latały w powietrzu. Wziąłem go na ręce i przytuliłem. Kołysząc malca, wracałem do sypialni. Natalia już nie spała. Przeciągała się. Usiadłem obok niej i podałem jej Alanka, aby mogła go nakarmić.
-Ja też tak mogę jak on? - zapytałem i śmiejąc się wziąłem najedzonego syna.
-Jasne.
-Serio?
-Nie - pocałowała mnie i wyszła z łóżka.
    Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Lustrowałem każdy jej najmniejszy ruch. Podeszła do szafy i wyjęła z niej ubrania. Poprawiła włosy i odwróciła się w moją stronę.
-Wiem, że ciągle na mnie patrzysz. Moja odpowiedź brzmi nie - wystawiła język i wyszła.
    Położyłem się na łóżku, a dziecko położyłem obok siebie. Leżałem na plecach, a na mojej ręce trzymałem malucha. Poczułem malutkie dłonie na moim brzuchu. Podniosłem malca i położyłem na moim torsie.
-Co mały. Ale ta mama jest. No nie? Już jutro będziemy z mamusią małżeństwem. Sorka Stary, ale przez ten czas będziesz z babcią. Mama będzie moja. Kiedy się urodziłeś całkowicie mi ją zabrałeś. Wiesz, mógłbyś mniej płakać w nocy. Skąd Ty wiesz, w jakich momentach masz się obudzić, żeby zniszczyć mi plany? - mówiłem do synka - będziesz wiedział jak to jest. Poczekaj, aż Ty będziesz miał dziecko. Kocham Cię maluszku.
    Odwróciłem głowę w bok i zauważyłem Natalię, która stała oparta o framugę drzwi. Powoli do nas podeszła. Zbliżyła się do mnie i złożyła pocałunek na moich ustach.
-Kocham Was - powiedziała.
-My Ciebie też, prawda mały. A wracając do ślubu...
-Nie.
-Ale Kotku. To tylko kilka dni. Nie mówię, że miesiąc. Nawet niech te trzy dni będą. Pomyśl. Tylko my i plaża.
-Skarbie. Chciałabym, ale Alan.
-Zawsze Alan. Byłby u rodziców.
-Nie. Mario. To jest nasze dziecko.
-Idę pod prysznic.
    Oddałem malucha Natalii i wyszedłem do łazienki. Chciałabym kilka dni spędzić tylko z nią. Odkąd urodziła, to można na palcach zliczyć, ile zbliżeń mieliśmy. To tylko 3 dni, mogłaby się oderwać. Wziąłem prysznic i wyszedłem owinięty ręcznikiem wokół pasa. Wszedłem do sypialni, Alana nie było, więc pewnie leżał w łóżeczku. Stałem przy szafie, kiedy podeszła do mnie Natalia. Pocałowała mnie i powiedziała krótkie.
-Przepraszam.
    I wyszła. Ubrałem się i zszedłem do kuchni, w której pewnie znajdowała się moja przyszła żona. Nie myliłem się. Stała przy blacie kuchennym i przygotowywała kanapki na śniadanie. Jutro mamy zostać małżeństwem. Zrezygnowaliśmy z wieczoru panieńskiego i kawalerskiego. Chcieliśmy spędzić ten czas we trójkę. Rano miała przyjechać moja mama i zabrać Alanka ze sobą, a ja miałem jechać do Marco. Stanąłem za kobietą mojego życia i przytuliłem ją do siebie.
-Kocham Cię i przepraszam - odwróciłem ją w swoją stronę. Ona mnie jedynie pocałowała i przytuliła do mnie - nie uciekniesz mi sprzed ołtarza, prawda - zaśmiałem się.
-Oczywiście, że nie.
-Kocham Cię i nie potrafię bez Ciebie żyć - pocałowałem ją
-Jesteś tylko mój - zaśmiała się.
-Zazdrośnica - cmoknąłem ją w nos.
-Ty gorszy - wytknęła język.
    Zrobiliśmy razem śniadanie, które chwilę później skonsumowaliśmy. Nie musiałem iść na trening, więc bez problemu mogłem odpocząć. Zasiadłem na kanapie i przerzucałem kanały w telewizji. Po chwili obok mnie znalazły się moje dwa skarby. Natalia przyniosła na rękach Alana. Nie mogłem się na nich napatrzeć.

*Natalia*
    Dzisiaj ten dzień. To dzisiaj mamy powiedzieć sobie sakramentalne 'tak'. Kocham Mario i to on jest tym jedynym. Skończyłam karmić synka, kiedy przyszedł Mario. Przytulił mnie do siebie.
-Natalia Götze - powiedział.
-Podoba Ci się?
-Pasuje idealnie. Alan Götze.
-Kiedy Twoja mama przyjeżdża po małego?
-Nasza mama - zaśmiał się.
-Dziwnie mi tak - również się zaśmiałam.
-Będzie zaraz.
    Ubrałam się, a Mario zszedł z Alanem do salonu. Dziewczyny miały być za 15 minut.
-Dzień dobry - przywitałam się, gdy tylko ujrzałam mamę mojego narzeczonego.
-Witaj Natalia. Zdenerwowana?
-Powiem Pani, że nawet nie. No, może troszeczkę.
-Jaka Pani, mów mamo - uśmiechnęła się, a Mario wybuchnął śmiechem.
    Nadszedł czas ślubu. Miałam piękną białą suknię. Chciałam zwykłą, prostą. W ręce trzymałam mały bukiet białych róż. Byłam gotowa do wyjścia. Coraz bardziej się denerwowałam. Naszymi świadkami mieli być Państwo Piszczek i Reus. Wsiadłam do auta z Ewą i Anitą. Po chwili miałam znaleźć się przed ołtarzem.

*Mario*
-Jak się wiąże krawat? - zapytałem.
-Nie wiesz? - zdziwił się Marco.
-No, nie wiem. Zawsze Natka mi wiąże.
-A daj to - Reus zabrał ode mnie materiał - trzeba było muchę wziąć.
-Masz obrączki? - zapytał Łukasz.
-No Ty je masz. Masz je, prawda? - przestraszyłem się.
-Noooo taaaak - podrapał się po głowie.
-Piszczu.
-Żartowałem. Zluzuj majty.
    Wsiedliśmy do samochodu i skierowaliśmy się do kościoła, w którym miała odbyć się ceremonia. Będąc już na miejscu wszedłem do środka i czekałem przy ołtarzu, aż organista zagra Marsz Weselny i ujrzę Natalię.

*Natalia*
    Stałam z Łukaszem przy drzwiach. To on miał mnie zaprowadzić pod ołtarz. Kiedy usłyszeliśmy pierwsze dźwięki Marszu, ruszyliśmy powoli w stronę Götzego. Wszystkie głowy zwróciły się ku nam. Każdy na nas patrzył. Zaczynałam się coraz bardziej stresować. Mój brat zostawił mnie obok Mario i za nim stanął. Ceremonia się rozpoczęła. Po wstępnym obrzędzie, liturgii sakramentu, nadszedł najbardziej stresujący moment.
-Ja, Mario, biorę Ciebie, Natalio, za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci - patrzył mi w oczy.
- Ja, Natalia, biorę Ciebie, Mario, za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny i wszyscy Święci - powstrzymywałam się, aby się nie rozpłakać.
    Nadszedł czas na nałożenie obrączek. Mario nałożył na mój palec serdeczny obrączkę mówiąc.
-Natalio, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
    Z mojego oka popłynęła łza. Do ręki wzięłam obrączkę przeznaczoną dla Niemca i wkładając na jego palec, wypowiadałam te same słowa co on.
-Ogłaszam Was mężem i żoną. Można pocałować panią młodą - wypowiedział kapłan.
    Mój mąż zbliżył się do mnie i musnął moje usta. Musieliśmy szybko kończyć, ale to był przedsmak tego, co stanie się w nocy. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z kościoła. Przy drzwiach powitał nas ryż i grosiki. Przez ostatni czas, Polscy przyjaciele Mario mówili mu o tradycji. Bardzo mu się to spodobało i chciał, abym poczuła się jak w Polsce. Staliśmy przed kościołem, a nasi goście składali nam życzenia.
-No, życzę Wam wszystkiego co najlepsze. A przede wszystkim dużo seksu - zaśmiała się Anita.
    Kwiatów było niczym w kwiaciarni, a maskotek jak w sklepie. Po zrobieniu zdjęcia wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do restauracji, w której miało odbyć się przyjęcie. Kiedy byliśmy na miejscu, Mario wziął mnie na ręce i wszedł do restauracji. Zatańczyliśmy pierwszy taniec i zasiedliśmy do stołu, aby zjeść obiad. W połowie przyjęcia udaliśmy się wraz ze świadkami na sesję. O północy welon złapała Lisa, dziewczyna Moritza, więc krawat starał się złapać Leitner. Udało mu się to. Około czwartej w nocy przyjaciele wygonili nas do domu, a tam wiadomo co się wydarzyło.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Hej :)
To już 10. rozdział, szybko leci xd
Podoba Wam się chociaż troszkę ten rozdział?
Pozdrawiam <3

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział !:)) W końcu Ślub *--*
    Pozdrawiam i Zapraszam do mnie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Robisz duże postępy i masz fajną wyobraźnie.
    Czekam na next i życzę weny :))

    Olaa

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej! :)
    Bardzo ciekawy blog! Piszesz bardzo interesująco, co sprawia, że mogłabym czytać i czytać :)))
    Będę tu zaglądać! ;))
    P.S W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    http://milosc-z-pilka-w-tle.blogspot.com/?m=1
    Pozdrawiam ;***


    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział :) Jak czytałam to mi się cały czas buźka uśmiechała. Po prostu sielanka, a to bardzo lubię .
    Życzę weny i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń