czwartek, 26 czerwca 2014

Rozdział 1.

    Obudziłam się, a obok mnie leżał mój chłopak, który wpatrywał się we mnie. Złożył pocałunek na moich ustach, ale ja nie oddałam jego czułości. Wstałam bez słowa i zabierając wcześniej przygotowane ciuchy, wyszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i pomalowałam. Gotowa wróciłam do pokoju, w którym nie zostałam Liama. Wzrokiem omiotłam pomieszczenie. Zatrzymałam się dłużej na walizkach, które były spakowane i czekały na mnie przy drzwiach. Nic tu nie zostało. Wszystko zabrałam, a on się nawet nie przejął. Chwyciłam za rączki walizek i zeszłam na dół. Nie powiem, było ciężko, ale jakoś sobie poradziłam. Postawiłam je przy drzwiach wyjściowych.
-Musisz wyjeżdżać? - Liam chciał mnie pocałować, ale ja odwróciłam głowę.
-Nie zgrywaj przejętego chłopaka. Dasz mi w końcu powiedzieć to, co próbuję Ci przekazać od dłuższego czasu?
-Znowu chcesz mówić o tej zdradzie? - zdenerwował się.
-Nie - wycedziłam przez zęby - daj mi to w końcu powiedzieć! Kiedy zaczynam ten temat, Ty zawsze mnie olewasz. Liam, to nie jest związek. Wolisz mnie olać, niż porozmawiać.
-To Ty nie chcesz się ze mną przespać.
-Co, proszę? Czy Ty siebie słyszysz? Zależy Ci tylko na jednym.
-Też mam swoje potrzeby - posłał mi chytry uśmieszek.
-To koniec.
-Harry miał rację. Po co się z Tobą umawiałem. Idź do tych swoich piłkarzy.
    Złapał mnie za ramię i potrząsnął. Do korytarza wparowała Anita wraz z Harrym. Dziewczyna trzymała moją stronę, natomiast jej partner stronę mojego już byłego chłopaka. Zamówiłam taksówkę i wyszłam przed posesję. Z walizkami pomogła mi moja przyjaciółka, która chciała mnie odwieźć na lotnisko. Obydwie usiadłyśmy na bagażach i czekałyśmy na taksówkę. Nie wiem co mną kierowało, że się z nim umówiłam. Jaka ja byłam głupia. Przez to straciłam kontakt z Mario. Łukasz strasznie nie lubił Liama. Z zamyślenia wyrwał mnie głos Wasilewskiej. Taksówkarz pomógł nam przy walizkach i wsiedliśmy do auta, które miało nas zawieźć na upragnione przeze mnie lotnisko. Nie chciałam rozstawać się Anitą. Po kilku postojach na sygnalizacji świetlnej znalazłyśmy się na miejscu.
-Będę tęsknić - przytuliłam dziewczynę.
-Ja za Tobą też. Nie mogę pojąć jak Liam...
-Nieważne. Nie powinnam z nim być.
-Odwiedź mnie.
-Raczej Ty mnie - zaśmiałam się.
    Nie mogłyśmy się rozstać, ale w końcu musiałam iść na odprawę, aby potem siedzieć w samolocie i czekać, aż moje nogi postawię na Dortmundzkiej ziemi. Na pokładzie siedziałam obok jakiegoś mężczyzny. Na oko miał jakieś 25 lat. Na imię było mu Tom. Zamieniłam z nim na początku kilka zdań. Wydawał się być fajny. Potem wyjęłam książkę i zatopiłam się w niej. Kiedy zostało 30. minut do końca lotu rozmowa pomiędzy mną, a moim nowym znajomym ponownie się rozpoczęła.
    Wysiadłam właśnie z samolotu i stałam obok jakiejś ławki, rozglądając się za Łukaszem, który miał po mnie przyjechać. Zrezygnowana usiadłam na ławeczce, ponieważ nigdzie nie widziałam mojego brata. Minęło 10. minut, a jego nie ma. Po chwili usłyszałam, że ktoś wymawia moje imię. Odwróciłam się i ujrzałam wyczekiwaną przeze mnie postać.
-Klopp nas przytrzymał.
-Łukasz.
    Krzyknęłam i przytuliłam się do niego. Zabraliśmy walizki i skierowaliśmy się do samochodu piłkarza.
-A ten cały Liam nic nie miał przeciwko? - wywrócił przy tym oczami.
-Nie interesuje mnie to nawet. Zerwałam z nim. Szkoda, że tak późno.
-Nareszcie - usłyszałam cichy pomruk Piszczka, który wywołał na mojej twarzy uśmiech.
-Co tam u Was?
-Dobrze, chłopaki cały czas pytają kiedy wrócisz. Oferowali, że Ci kogoś znajdą, nawet w tym momencie, żebyś tylko zostawiła ten Londyn i wróciła - zaśmiał się - a co ze studiami?
-I tu jest właśnie problem - skrzywiłam się.
-Mówiłem Ci o tym, że pogadamy o przeniesieniu tego do Dortmundu.
-A mógłbyś?
-No jasne.
-Jeju, dziękuję Ci.
    Po chwili znaleźliśmy się na miejscu. Wysiadłam z auta i zabrałam walizki, po czym skierowałam się do domu. Za mną szedł Łukasz taszcząc resztę moich bagaży. Dowiedziałam się, że nic w moim pokoju się nie zmieniło. Kiedy tylko przekroczyłam próg domu dobiegł do mnie wesoły głos Sary, która wymawiała Ciocia i dodawała moje skrócone imię. Szybko do mnie przybiegła i wtuliła w moje nogi. Zaśmiałam się i wzięłam ją na ręce.
-Hej, Sarcia.
-Ciocia Natka. Wróciłaś.
-I już nie wyjadę.
-Natalia - usłyszałam głos Ewy.
-Hej Ewka - przytuliłam ją - tęskniłam za Wami.
-My za Tobą też. Zaraz zabieram się za obiad.
-Pomogę Ci.
-Ty się rozpakuj, bo jak się banda dowie, że wróciłaś, to nie będziesz miała kiedy tego zrobić - zaśmiałyśmy się.
    Ruszyłam po schodach do pokoju, który był mój. Złapałam za klamkę i nacisnęłam ją oraz delikatnie pchnęłam drzwi. Otworzyły się i od razu zauważyłam walizki, które zdążył wnieść mój brat. Weszłam do pomieszczenia i usiadłam na łóżku, rozglądając się po pokoju i przypominając swoje pierwsze chwile tutaj. Nie mogłam się powstrzymać, aby się nie uśmiechnąć. Wspomnienia były silniejsze ode mnie. Podłączyłam telefon do ładowarki oraz włączyłam piosenki. Podeszłam do bagaży i otworzyłam je. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju. Rzeczywiście. Tak jak mówił Łukasz, wszystko było takie same jak zostawiłam. Podeszłam do szafki nocnej i do ręki wzięłam ramkę ze zdjęciem, na którym byłam z Mario. Westchnęłam i położyłam je na łóżku, a ja zabrałam się za układanie ubrań w szafie. Zajęło mi to mniej czasu, niż myślałam. Po dwóch godzinach wszystko było na swoim miejscu. Z uśmiechem na ustach zeszłam do rodzinki, która jadła obiad. Skoczyłam szybko do łazienki, aby umyć ręce i już byłam w jadalni.
-Przepraszam, że nie byłam od początku, ale chciałam skończyć.
-Jasne - uśmiechnęła się Ewa - to ja Ci może przygrzeję, bo pewnie wystygło.
-No przestań Ewka - zaśmiałam się - Smacznego.
    Po pysznym obiedzie, przyszedł czas na deser. Były to lody, które jedliśmy z ciastkami.
-Pycha - powiedział Łukasz.
-Tata, nie mówi się z pełną buzią.
    Zaśmialiśmy się. Małżonka mojego brata zabrała mnie do kuchni, gdzie usiadłyśmy przy wyspie kuchennej ze szklanka soku w ręce.
-No to teraz mów - zaczęła.
-Jestem idiotką.
-Nie jesteś.
-Jestem. Byłam z facetem, którego nie kocham i przez to straciłam mężczyznę, do którego należy moje serce.
-Każdy popełnia błędy.
-Ale ja popełniłam je ciągle.
-Wydaje Ci się - przytuliła mnie - Dzisiaj wpadną chłopcy. Łukasz ich zaprosił, ale nie mówił dokładnie po co - zaśmiałyśmy się.
Pomogłam Piszczkowej przy robieniu jakichś smakołyków, ponieważ mieli przyjść piłkarze.
-Żonko, mamy jakieś soki oprócz tych co są w szafce?
-Nie.
-To jadę do sklepu. Jedzie ktoś ze mną?
-Czekaj, ja jadę muszę dokupić kilka rzeczy. Sara jedziesz?
-Tak.
    Kilka minut później zostałam sama. Rozpakowałam żelki oraz orzeszki i rodzynki w czekoladzie. Postawiłam na stole w jadalni i salonie. Wróciłam do kuchni po szklanki, które postawiłam na środku stołu. Zdziwiłam się, że tylko tyle znalazłam w kuchni, ale przecież Ewa z Łukaszem dowiozą zaraz. Mój wzrok zatrzymał się na pianinie, które stało w rogu salonu. Podeszłam do niego i zasiadłam przy nim. Delikatnie dotknęłam instrumentu. Uśmiech sam malował mi się na ustach. Przymknęłam oczy, a w głowie miałam piosenkę Bruno Marsa 'When I was Your Man'. Moje palce dotknęły klawiszy. Na początku niepewnie, ale z czasem się to zmieniło. Zaczęłam śpiewać piosenkę, którą chwilę temu miałam w głowie.

*Mario*
    Łukasz zaprosił nas do siebie. Ostatnim czasem nie lubiłem tam bywać. Zawsze ciągnęło mnie do pokoju Natalii. Za każdym razem miałem nadzieję, że gdy otworzę drzwi i wejdę do środka to ją zastanę. Zawsze, kiedy padał śnieg, a w kominku palił się ogień, ona zasiadała przed pianinem i zaczynała grać oraz śpiewać. Już dwa lata jak z nią nie rozmawiałem. Nie potrafię o niej zapomnieć. Kocham ją, ale nie jak przyjaciółkę, a jak kogoś więcej. Tęsknię za nią. Bałem się jej powiedzieć o moich uczuciach, bałem się zniszczyć naszą przyjaźń. A teraz? Nie mam z nią żadnego kontaktu. Tyle razy miałem napisaną do niej wiadomość, ale jej nie wysyłałem. A jak miałem już naciskać zielona słuchawkę i do niej dzwonić, to po prostu rzucałem telefonem. Jeśli teraz bym ją spotkał, to na pewno wykorzystałbym tę szansę.

♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

Hej :)
Co tam u Was? :D
Mamy pierwszy rozdział. Podoba się? :P
Dziękuję za komentarze i wyświetlenia! :)
Koniec roku i wyczekiwane wakacje :D Dla mnie osobiście początek nie będzie zbytnio przyjemny, ponieważ dowiem się, czy przyjęto mnie do szkoły czy nie. Boję się ;x A u Was jak ze szkołami? xd
Rozdziały będą się pojawiać co kilka dni.
Pozdrawiam <3

4 komentarze:

  1. Rozdział genialny. Czekam z niecierpliwością na nexta. Życzę powodzenia przy przyjęciu do szkoły, ja jutro mam wyniki matur i jeżeli zdam to pojadę w sierpniu do Dortmundu na trening BVB, a jeżeli nie marzenia prysną jak bańka mydlana. Trzymam kciuki za przyjęcie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Please o next. Bardzo mnie wciagnelo i nie moge sie juz doczekac kolejnego rozdzialu. Mam nadzieje, ze historia Natki i Mario bedzie miala swoj dalszy ciag. Pozdrawiam i dzieki za komentarz u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. 47 year old Analyst Programmer Xerxes Hassall, hailing from Happy Valley-Goose Bay enjoys watching movies like "Flight of the Red Balloon (Voyage du ballon rouge, Le)" and Couponing. Took a trip to Major Town Houses of the Architect Victor Horta (Brussels) and drives a Ferrari 250 GT SWB Speciale Aerodinamica. odwiedz strone tutaj

    OdpowiedzUsuń